strona główna

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Wielkanoc.....


Cztery lata temu...całkiem przypadkiem...
Raczej na Święta nie jeździliśmy do Polski...ale tak się wszystko poukładało, że pojechaliśmy....i dobrze...
To był trudny czas...pełen napięć, przez niektórych wykrzyczanych za mocno słów...ale również pełen bliskości...miłości...
I te jajka faszerowane, obtoczone w bułce tartej i smażone na masełku...pierwszy raz w życiu...i ostatni, jak się okazało, przez Niego zrobione...i od tamtej pory u mnie to obowiązkowe danie na Święta...bo może tak właśnie chciał, może już wtedy czuł i chciał coś specjalnego zostawić, żeby to nam się kojarzyło, żeby przez te symboliczne jajka, był z nami w czasie Świąt Wielkanocnych...choćby we wspomnieniach...ukochany Dziadziuś moich dzieci....odszedł trzy miesiące później....

I te w zeszłym roku... na szybko, prawie niespodziewanie zorganizowane...i spotkanie u nas...tutaj....przyjechali wszyscy....moja siostra z mężem i dwoma synami i mama...
dzieci moje i mojej siostry spędziły ze sobą dużo czasu...później na wakacje jeszcze na miesiąc przyjechali...


I ozdoby mieszkania były inne...i radość z tych Świąt inna... przy małych dzieciach jakby jej więcej...tej radości...tej chęci do robienia...pisanek, ozdób ....tłuczenia jajek przy Świątecznym stole...

 
Jak wyjeżdżaliśmy do Anglii, to młodszy syn mojej siostry miał 5 miesięcy... trzy dni temu 8 lat skończył ...
I tak rozsypani po Świecie...my tu, oni tam, mama jeszcze gdzie indziej...
I w tamten poniedziałek Wielkanocny, rano...wiadomość z Polski....trzynastoletni kot...z mamą mieszkał...nie poczekał, aż wróci...usnął sobie na zawsze....


I wiadomość na dwa dni przed tymi Świętami... rano...drugi Dziadek moich dzieci odszedł...chorował... już długo...
I jak tu cieszyć się Świętami, jak przygotowania robić...

A w tym roku to również w niedzielę wypadły urodziny mojej mamy.... a ja w jednej chwili życzenia jej składałam, żeby za chwilę złe wiadomości sobie przekazywać....


W tą Wielkanocną niedzielę, odeszła przyjaciółka mojej mamy.... 
Odkąd pamiętam...to właśnie w okolicy tych Wielkanocnych Świąt...złe wiadomości najczęściej przychodzą...i źle mi  się kojarzą ...złe wspomnienia mam...
dwadzieścia trzy lata temu ślub brałam w wielkanocną niedzielę...nie przetrwał...
dwa dni przed ślubem najgorszą wiadomość dostałam...
nie lubię...to powinien być radosny czas...a ja niestety nie lubię...
...nie lubię, bo jakieś takie złe myśli mam nawet przed...jakbym wyczekiwała złych wiadomości...a może je przyciągam...mam nadzieję, że nie...że to się po prostu tak dzieje....

Niestety...tak to poukładane...życie toczy się dalej...
Kolejne Święta...narodziny...urodziny... odejścia....tak to już jest zorganizowane...
I w tym wszystkim obowiązki dnia codziennego...świętowania...umartwiania się...uśmiechy...radości ...smutki....lepsze i gorsze dni...spotkania i rozstania....życie...toczy się...
I pomimo tego, że zatrzymać się trzeba, zamyślić, wspomnieć...trzeba zorganizować...bo przecież to Święta...powinno być radośnie.. usiądziemy razem...powspominamy...

W tym zamieszaniu, codziennym rozgardiaszu, w dniach lepszych i gorszych...w przyjściach na Świat i w jego odejściach...w radości dnia codziennego i w smutkach owego dnia też...
Pamiętajmy, że tu i teraz jest najważniejsze...
że "dziś" może się do nas uśmiechać, a "jutro" może płakać...i odwrotnie....
bądźmy z bliskimi nam osobami...jak najbliżej, jak najczęściej, jak najmocniej.....

Mam nadzieję, że to był dobry i spokojny czas dla Was...spędzony z bliskimi....
przepraszam, że tak smutno tu u mnie dziś....ale tak się czuję i nie chcę oszukiwać, że jest inaczej....


I w tym oczekiwaniu na wiosnę, w tym zmęczeniu zimą i zimnym powiewem na zewnątrz, wypatrujmy tych pąków zielonych...bo to już za chwilę, za momencik....rozkwitnie wszystko...zazieleni się...słońce będzie świeciło częściej...i będzie ciepło...i uśmiechy na twarzach będą częściej gościć.... 


Życzę Wam udanego tygodnia,
samych dobrych wiadomości, 
jak najwięcej słońca i uśmiechu,
dziękuję za miłe słowa pod ostatnim postem...
Monika






6 komentarzy:

  1. u mnie też smutne Święta :(
    ściskam Cię mocno Moniko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdrowia życzę ....i uśmiechu...żeby tych miłych dni było więcej niż smutnych....

      Usuń
  2. Tak to już jest... takie życie. Chciałam Ci coś napisać na pocieszenie, ale u mnie też jakoś tak sentymentalnie, w zamyśleniu, bo ja generalnie nie lubię świąt...
    Ściskam mocno i wierzę, że jak tylko wyjdzie słońce wszystko się odmieni!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i ja właśnie przez te sploty złych zdarzeń też nie lubię...a każdy kolejny rok utwierdza mnie w tym przekonaniu...gdy tylko zbliża się wielkanocny okres, ja ze strachem odbieram telefony...
      tak słońce pomaga...u nas nawet ładnie świeciło wczoraj i dziś....ale zimno jak cholera ;)będzie lepiej...musi....Ściskam :)

      Usuń
  3. Kochana...tak jak piszesz...tak juz ułożony jest świat...staram się wierzyć że równowaga musi być, po burzy zawsze wychodzi słońce, musi odejść ktoś by nadejść mógł ktoś...i tak się kręci nasz żywot!
    Mimo wszystko radosnych dni zyczę;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki....to fakt równowaga musi być...choć nie do końca to fajnie jest ułożone...
      wzajemnie ...słońca!!! bo wtedy i uśmiechy wrócą na wszystkie buźki :)
      Ściskam ciepło:)

      Usuń