Pamiętam jeszcze ten smak truskawek, takich co to na polu rosną, karmione słońcem i deszczem.
Pamiętam, jak łubiankami się kupowało, jadło w kubeczku z cukrem zmieszane.
Jak na wakacjach nad morzem byłam z małymi dziećmi moimi i na plaży zajadaliśmy.
I jak do sąsiadów chodziłam wieczorami na miseczkę truskawek ze śmietaną, zajadaliśmy, grając w scrabble wieczorami.
Tu są, owszem, ale jakoś jednak inaczej smakują...hiszpańskie, marokańskie...a tylko w sezonie te tutejsze, angielskie. Choć niestety nie są karmione słońcem, bo jego tu wciąż niedostatek, rosną w szklarniach, to jednak trochę tego smaku w nich jest. Nie dociekam czym są dokarmiane, wielkie czasem jak jabłka prawie, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma :)
A oto kilka moich propozycji podania:)
Podejrzane na Kwestii Smaku tosty...pyszne...zwłaszcza ten sos, przepyszne uzupełnienie, tego prostego niby dania.
Później miała być tylko tarta z przepisu pewnej Ani... ponieważ w skład jej kremu wchodziły tylko żółtka, postanowiłam kolejny raz spróbować zrobić tort bezowy. Ku mojemu zaskoczeniu, wyszła piękna beza, więc rozpusta kilka dni temu sięgnęła zenitu :)
Tarta wyszła pyszna i tylko następnym razem muszę zrobić trochę gęstszy krem.
A te białka, dokładnie trzy, które zostały mi po zrobieniu tarty, utarłam z 3/4 szklanki cukru i jedną łyżką ostu winnego. Wyszła piękna, sztywna i błyszcząca piana. Rozsmarowałam na blaszce dwa placki i piekłam...pół godziny w ok 150 stopniach, później zmniejszyłam temperaturę i suszyłam ok 45 minut. Ponieważ troszkę zbyt mocno się przyrumieniła, wyłączyłam piekarnik i zostawiłam ją do wystygnięcia.
W międzyczasie zrobiłam krem:
- 1 żółtko
- 3 łyżeczki cukru
- 250 g serka mascarpone
- 100 ml śmietany kremówki
Wyszło pysznie i szybko zniknęło...:)
*****************
Dawno mnie tu nie było i wiele rzeczy się wydarzyło w tym czasie. Nie sposób tego ogarnąć w jednym poście :)
Jakiś czas temu pokazywałam Wam pączek amarylisa, który zdecydował się zakwitnąć po dość długim czasie oczekiwania na jego cudny kwiat. Tak prezentował się w swej szczytowej formie ;)
Kilka dni temu przekwitł, ale długo cieszył oko swoim cudnym, wielkim kwiatem :)
A teraz mam nową niespodziankę, kaktus tak zwany, bożonarodzeniowy, potocznie nazywany grudnikiem, bo kwitnie najczęściej w grudniu właśnie...zakwitł niespodziewanie, stojąc sobie grzecznie i cichutko na parapecie w przedpokoju.
Chyba dobrze moim kwiatkom u mnie :)
Wciąż oczekuję na storczyka, który każe baaardzo długo na siebie czekać. Ale cierpliwa jestem...poczekam...może też gdzieś go schowam i zajrzę za jakiś czas ;)
Ciepłe i słoneczne dni wyciągają mnie z domu w każdą wolną chwilę. Do tego pracuję nad nowym pomysłem i czas mój naprawdę mocno ograniczony. Staram się jednak zaglądać do Was na bieżąco :)
Pozdrawiam serdecznie,
słońca jak najwięcej życzę
i dobrych dni
Monika
nie wytrzymam tego widoku...tosty jutro obowiązkowo;-) wszystko tak pysznie wygląda że brak słów...ja nawet siostry nie spytałam czy już jadła tamtejsze truskawki...domyślam się że tęskno za wieloma smakami, jak przyjechała na chwilę do pl obowiązkowo wywiozła chleb i chałkę ;-)
OdpowiedzUsuńkwiaty wspaniale Ci kwitną...tfu tfu by nie zapeszyc;-)
ściskam Kochana
Smacznego na rano życzę :) Siostra pewnie spróbowała, bo tutejsze to tylko teraz...tu w sumie są przez cały rok...ale jakoś sztucznie wyglądają... sezonowe, to sezonowe:) chleb to i ja bym przywiozła sobie, taki z piekarni prosto, cieplutki.....chałkę czasem sama kręcę :) za kwiatki tfu tfu...nie dziękuję ;)
Usuńściskam i ja :)
Wszystko wygląda pysznie tosta dziś wyprobuje i beza też mnie kusi. Kwiatki pięknie kwitną,a to że grudzieniec Ci Monika kwitnie szok:-) piękne zdjęcia,ciekawa jestem nad jakim pomyslem pracujesz mam nadz ze wyjawisz wkrotce:-)milego dnia buziaki!!!
OdpowiedzUsuńTruskawek nigdy dość :) Kwiatki mnie zaskakują bardzo pozytywnie :)
Usuńa pomysł...wciąż się szkolę ;) pozdrawiam :)
Oj to nie będę Ci musiała tortu bezowego piec...bo ładny Ci wyszedł ;)
OdpowiedzUsuńA co to za nowy pomysł?
Mój tort wyszedł przez przypadek...a na Twój czekam niecierpliwie :)
UsuńPomysł...szkolę się szkolę ;) wymaga wprawy, ale jest coraz lepiej :)
Truskawkowe szalenstwo u ciebie- jedz na zdrowie:) Ciacha jak malowane ale ja już nie będę do nich wzdychać bo to ostatnio moja praca zawodowa. To wzdychanie oczywiście. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńTruskawek nigdy dość :) praca polegająca na wzdychaniu? ciekawe jaka to praca? Pozdrawiam:)
UsuńKanapka z truskawkami - świetne! :)
OdpowiedzUsuńTa kanapka jest godna powtórzenia :) polecam :)
Usuńdziękuję za odwiedziny i zapraszam częściej :)
och te truskawki! pyszności!
OdpowiedzUsuńmasz rację...pyszności :)
UsuńAle truskawkowo!! Grzaneczki z truskawą uwielbiam, ja je robię z bryndzą i są wyśmienite. Wersja z ricottą musi być delikatniejsza ale niemniej udana. Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńoj tak pyszności...truskawek nigdy dość :)
UsuńOd miesiąca nie miałam poza owocami nic w ustach słodkiego, a teraz mi slinka kapie po brodzie na to cudo... ech :)
OdpowiedzUsuńTu Maryś - tylko w biegu (bez zalogowania) :)
Serdeczności Moniko ♥
Dziękuję Maryś :) ale tych owoców takich karmionych słońcem to Ci troszkę zazdroszczę ;) też bym nic innego nie jadła :) Ściskam ciepło :)
UsuńNo niby tak, ale chce sie czegoś słodkiego - tylko chce sie też latem w kiecki wejść, a tu się nie da z czekoladą w romansie hihihi :)*
UsuńPyszności... I tosty z truskawkami, nieźle, a ja dzisiaj zajadałam tosta z serem :P Od torcika nie można oderwać oczu!! :)
OdpowiedzUsuńod torcika to się w ogóle oderwać nie było można :) szybko zniknął :)
Usuńhehe, na pewno ;) Postanowiłam się jeszcze trochę podręczyć i znów na niego popatrzeć :D mniam, mniam!
UsuńO mniam! Jakie pyszności :) Kocham truskawki :) ♥
OdpowiedzUsuńBuziaki :)
ja tez kocham truskawki!!!! i nigdy nie jest mi ich dość :)buźka :)
Usuń