Pędzi czas jak szalony...
I znów luty...ile to już lat? oj dużo...ale jakby chwila...i tyle się wydarzyło...
a zaczęło się jak zazwyczaj się zaczyna....
On poznał Ją, Ona poznała Jego....i tak się zaczęła ich przygoda, przygoda życia...
Rożnie ich losy się toczyły, raz z górki, raz pod górkę...
Wiele się wydarzyło w ich życiu dobrego i złego....
I ja się im wydarzyłam między innymi....
I chciałabym dziękować za to każdego dnia, każdym gestem...
I choć kiedyś mi się zdawało, że za dużo ode mnie wymagają, że przecież jeszcze dzieckiem jestem...a później, że wciąż mi zabraniają, a ja przecież taka dorosła...
Wiem teraz, że to wszystko dążyło do tego, żebym mądrości życiowej się uczyła, żebym odpowiedzialna była, za siebie, za swoja rodzinę...żebym się nie poddawała tylko walczyła...
Teraz to wiem, kiedy moje dzieci też już dorosłe...jak się bałam, że jeszcze takie malutkie, a później, żeby samodzielności się uczyły...żeby wiedziały, że jestem obok i pomóc mogę gdy będzie taka potrzeba....
I Mamie mogę dziękować każdego dnia...że świat mi pokazywała, od pierwszych dni...
I chociaż różnie się między nami układa, to ja wiem, że zawsze mogę na nią liczyć i ona może na mnie...chociaż to czasem nie jest takie oczywiste....
I Tacie dziękuję, chociaż go już nie ma z nami czwarty rok....
Dziękuje, za ten wózek dla lalki, co mi kiedyś sam zrobił ..drewniany...
Za to, że nauczył mnie wytrwałości w działaniu...
Że był przy mnie w trudnych chwilach...
Że pomagał, gdy siły nie dawałam i gdy potrzebowałam wsparcia....
I gdy na rozprawę rozwodową czekałam, potrafił rozładować emocje żartem...
I choć czasem moje decyzje nie podobały mu się, wspierał....
I przepraszam, że do łez go doprowadziłam, gdy zdecydowałam się z dziećmi z kraju wyjechać, szukając swojego miejsca na ziemi...
Dziękuję za to, że wsiadł do samolotu, choć panicznie się tego bał i przyleciał do nas żeby się ze mną zobaczyć i wnuczkami swoimi...i czy krzywda nam się nie dzieje sprawdzić przy okazji....
I przepraszam, że nie zdążyłam....pożegnać się tak jak bym chciała...
bo ten rok wtedy, cztery lata tamu, to był fatalny rok...i wszystko się sypało jak klocki domino ...i decyzje źle podjęte do dziś się wloką...
******
I kolejne świeczki zdmuchnę, życzenie w myślach zapiszę...
Trzeba dalej iść...drogi poplątane się wyprostują...
Marzenia moje niewielkie...
I choć dzień jutrzejszy, urodzinowy, spędzę w drodze, bo marzenia córki teraz spełniam....to na pewno będzie to udany dzień...
I cieszę się każdym dniem, że dane mi być tu i teraz...
I pewnie gdybym tej decyzji o wyjeździe nie podjęła, to nie byłoby tego ...
I za to też dziękuje moim rodzicom...że nauczyli mnie odpowiedzialności za drugiego człowieka...
choć czasem o sobie zapominam, bo dzieci... bo przyjaciel w potrzebie....
To cieszę się z tego co mam....
Z każdej chwili spędzonej z bliskimi...
Z dzieci moich, które pomimo wszystko, na mądrych ludzi wyrosły...
Z tego, że mogę pomagać spełniać ich marzenia...
I za przyjaciół dziękuję, tych którzy przy mnie są na dobre i na złe...
I na następne lata czekam...i do przodu będę iść...
Zdjęcia niektóre niewyraźne, ale wyciągnięte z archiwum rodzinnego, zdjęcie zdjęciu robione...:)
Pozdrawiam Was wszystkich cieplutko
Monika
A czyż spełnianie marzeń własnego dziecka nie jest poniekąd spełnianiem własnych?
OdpowiedzUsuńPięknego życia Tobie życzę!
Poniekąd jest....Ja to w sumie ją tylko wożę, tam gdzie ona potrzebuje...:)
UsuńDzięki:)
Przesłodki post :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię cieplutko i życzę dużo szczęścia! :)
Dzięki Moniś:)
UsuńMonisiu spelnienia marzen, slodkiego zycia i wiary w to ze nic sie nie dzieje bez przyczyny...sciskam:*
OdpowiedzUsuńDzięki Justynko:) Jak się robi gorzko to zawsze coś słodkiego można upichcić:)
UsuńBuźka:)
Moniko, a w tym wszystkim (znaczy w tym oddawaniu się światu) pamiętaj też chwilami o SOBIE (bo jak dobrze zrozumiałam) życzenia to dla Ciebie słać (?)
OdpowiedzUsuńJa tak bardzo przeżyłam, kiedy odeszła moja Mama, że dzień moich urodzin zostawiłam już tylko dla niej. Zawsze pierwsza dzwoniła z życzeniami, a ja wysłuchawczy dziękowałam jej, że jestem, bo gdyby nie Ona, nie TAKA - nie było by mnie, byłabym inna może...
Ale do rzeczy.
Życzę Ci, żeby los zaplatał pajęczynę zdarzeń wokół Ciebie dobrymi nićmi, by czas pokazywał, że nawet złe zdarzenia mają drugą stronę medalu. Żebyś w smutku odnaleźć potrafiła radość, bo Ona jest tam, mieszka bardzo głęboko ukryta. Żeby otaczali Cię życzliwi ludzie. Żeby Twoje wszystkie wybory okazywały się za czas najlepsze i żebyś do najstarszej starości czerpała z tego jednego życia, co nam dano jak najwięcej dobrego ♥
Ściskam z całej mocy słów/uczuć ♥
Maryś, ja wiem, że to wszystko co się zdarza, ma jakąś przyczynę i jest "po coś"...ale często trudno się z tym pogodzić..."duża" jestem to powinnam to wiedzieć bardziej...ta radość czasem jednak zbyt ukryta jest i trzeba poczekać, zanim ją się odnajdzie...Dziękuję Ci bardzo za miłe słowa....a życzliwych ludzi dookoła, życzę wszystkim...świat jest wtedy fajniejszy:)
UsuńDziękuje bardzo....Ściskam cieplutko:)
Bardzo wzruszający post. Po pierwsze wszystkiego najcudowniejszego! Przede wszystkim uśmiechu i zdrowia, a wszystko samo się potoczy. A po drugie, prawda. Sama pamiętam jak to kiedyś się marudziło na rodziców, a teraz? Do końca życia będziemy im dziękować za to, co nam wpoili i co my potem będziemy wpajać naszym dzieciom. Miłość rodziców jest gwarancją udanego i szczęśliwego dzieciństwa.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo:)
UsuńPozdrawiam cieplutko:)
bardzo ciepły życiowy post ...
OdpowiedzUsuńżyczę Ci wszystkiego co najlepsze! fotki z rodzinnego archiwum bezcenne, a drewniany wózek piękny !
Uwielbiam przeglądać stare fotografie:)
UsuńDziękuję bardzo:)