Październik, a zwłaszcza koniec miesiąca, to czas na przygody z dynią :)
Każdego prawie roku syn mój wycina lampion, który stawiamy w oknie i oczekujemy na przebrane, roześmiane dzieciaki z okrzykiem "Trick or treat" na ustach :)
Moje dzieci kiedyś też biegały przebrane za różne straszydła, teraz raczej przebierają i biegną na imprezę do pubu świętować ze znajomymi. Taki zwyczaj tutaj.
Lampion będzie wycinany na czwartkowy wieczór, a że kupiłam dwie dynie to postanowiłam jedną z nich przerobić na smakołyki :)
W moim domu rodzinnym znałam dynię jedynie jako kostki ze słoika w zalewie octowej. Pyszna, słodko - kwaśna zalewa i jędrne kostki były naszym przysmakiem. Pamiętam jak wyjadałam z Tatą prosto ze słoika :)
Ja najczęściej przerabiałam ją na zupę. W tym roku postanowiłam poeksperymentować bardziej.
I tak powstała dynia pieczona przerobiona na puree dyniowe, które dziś było podstawą do zupy dyniowej, wyszła bardzo smaczna, niektórzy nawet brali dokładkę :)
Połowę dyni pokroiłam na wąskie kawałki, pokropiłam olejem i piekłam ok 40 minut w 220 stopniach.
Po ostygnięciu, oddzieliłam miąższ od skórki i zmiksowałam blenderem.
- 2 łyżki oleju
- 1 średnia cebula
- 1 łyżka startego świeżego imbiru
- 1 łyżka papryki w proszku
- pół łyżeczki gałki muszkatołowej
- 2 ząbki czosnku
- 2 szklanki gęstego puree z dyni
- 500 ml bulionu
- 250 ml mleka kokosowego
- sól, pieprz do smaku
Na patelni podsmażyłam cebulę na oleju, dodałam imbir, czosnek i przyprawy, dodałam puree, zalałam bulionem, zagotowałam, dodałam mleko i gotowe. Pyszna.
Zostało trochę puree na niespodziankę na czwartkowy wieczór :)
Kawałek startej na tarce, surowej dyni dodałam do ciasta. Na bazie ciasta marchewkowego powstało ciasto dyniowe. Bardzo wilgotne, do tego przełożyłam je masą serową, taką jak polewa w marchewkowym.
Pestki susza się grzecznie, jutro je chyba trochę podpiekę w piekarniku.
Zaczęłam też robić dynię w occie, ale to trzydniowy proces, jeśli wyjdzie smaczna to napiszę przepis.
Upiekłam też chleb, oczywiście z pestkami dyni :) (nie, nie tymi surowymi, kupiłam pestki suszone, ale oczywiście zapomniałam dodać ich do zupy :) ) Przepis na chleb tutaj.
A w czwartek, postawimy dyniowy lampion w oknie i będziemy czekać na dzieciaki, które mają największą frajdę z tego Święta. Najpierw chodzenie po domach w ciemności, później liczenie zdobytych cukierasów.
Tu nie obchodzi się Święta Zmarłych, my jak co roku, będziemy obchodzić je po swojemu...
Spokojnego tygodnia życzę
i dużo słońca
Monika