Wyszły przepyszne, a on oczywiście twierdzi, że to jego zasługa, bo jego pomoc była najważniejsza, no i oczywiście nie odbieram mu tego...
Cieszę się z każdej chwili, którą możemy spędzić razem, bo coraz bardziej zdaję sobie sprawę z tego, że "wyfruną z gniazda" niedługo...syn na uczelni...córka właśnie na etapie wybierania uniwersytetu, na którym rozpocznie zajęcia w przyszłym roku...Może się wyprowadzi? Może ja wyprowadzę się z nią? Kto to wie...
Łapię te chwile i wykorzystuję na maksa:) Każdy pretekst jest dobry:)
Przepis pewnie wszyscy dobrze znają, ale podam :)
- 1 kg ugotowanych ziemniaków przeciśniętych przez praskę
- 1 jajko
- 2,5 szklanki mąki
- sól
Do kopytek zrobiliśmy też sos grzybowy...pyszny obiadek...
Niby nic wielkiego...kopytka z sosem grzybowym...ale jakoś tak miło było...
Może to ta magiczna data? A może nie trzeba doszukiwać się niczego magicznego?
Życie jest piękne....
Spokojnej nocy...
pozdrawiam
Monika
Uwielbiam...co prawda bardziej jeść niz robić;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Ja również decydowanie bardziej wolę jeść... ale raduję się chociaż pomocą :)
UsuńŚciskam....